Z łóżka na rower...

Czwartek, 23 lutego 2012 · Komentarze(5)
Wczoraj przyjechałem... myju, myju i poszedłem lulu, zasnąłem jak dziecko :)
Ledwie dziś się obudziłem i postanowiłem sprawdzić jakie reperkusje przyniosła wczorajsza późno-wieczorna po przerwie przejażdżka. Jak to sprawdzić? Jak to "jak", trzeba gdzieś pojechać. Postanowiłem, że śniadanie poczeka.
Plan - szybka, tradycyjna rundka: Bukowe - Zdroje - M. Cłowy - plaża w Dąbiu - Dąbie Osiedle i powrót.
Żwawo zniosłem rower na dół, wskoczyłem na pedały i... 10km/h...20...30 WOW Wszystko "gra" :)
W końcu moje pośladki przyziemiły na siedzeniu i tu był haczyk!!
Wiem gdzie się kończy moja "szlachetna nazwa pleców", "miejsce odpowiedzialne za odprowadzanie potu w upalne dni" w trzy tygodnie całkowicie odzwyczaiło się od siodełka. Cóż tego akurat mogłem się spodziewać...
Zastanawiam się czy aby dziś tego nie powtórzyć, ale niech nikt nie myśli, że jestem jakiś sado-maso (choć kto wie :)). Szykuje się w najbliższym czasie okrojenie czasu na rower przez intensywną pracę, ale tak przy okazji niech się "buła" przyzwyczaja do siedzenia :)

Komentarze (5)

:))))

rowerzystka 22:29 czwartek, 23 lutego 2012

Wstając z łóżka, mogłem wziąć poduszkę i włożyć sobie pod pupę :)))

KrzysioMil 22:23 czwartek, 23 lutego 2012

To tylko kwestia czasu ;))

rowerzystka 21:13 czwartek, 23 lutego 2012

Cześć Giorginio12,
oj daje znać, żebyś wwiedział :)
Liczę na to o czym piszesz :))))
PZDR

KrzysioMil 21:08 czwartek, 23 lutego 2012

Faktem jest , że ''''siedzisko'''' po długiej przerwie daje znać o sobie :)
Jednak krótkie przejażdżki poprawiają stan rzeczy :)))

giorginio12 17:58 czwartek, 23 lutego 2012
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!